Zakaz handlu w niedzielę odbił się na mojej rodzinie. Z założenia mamy więcej czasu w niedzielę (super), ale za to sobota jest morderczym wyścigiem z czasem. Buty na wiosnę (x4 dzieci), zakupy spożywcze, jakieś sprzątnie, obiad … nie zdążamy ze wszystkim niestety. A, że moja 2-letnia córka jeździ z nami wszędzie – najbardziej stresogenne są zakupy w supermarkecie. Gdy była mniejsza – chętnie siedziała w wózku, bo więcej widziała. Teraz zaczęło jej przeszkadzać bardzo to, że nie może dotykać, wrzucać do wózka, wybierać z nami… No i jest złość. Bo w supermarkecie oczywiście, akurat na wysokości rączek dziecka są lizaki, najbardziej pożądana słodycz (dlaczego dzieci tak lubią lizaki???).

Oczywiście w domu na spokojnie tłumaczmy zasadę – możesz w sklepie sobie wybrać jedną rzecz do zjedzenia, jakiś zdrowy przysmak… ale z 2-latkiem to tak nie działa po prostu. W jego głowie jeszcze nie zazębiają zębatki i z naszych domowych ustaleń w sklepie są nici. Więc, niestety, zdarzają się sytuacje w których nasz słodki maluch wymusza płaczem zakupienie czegoś. A jak wiadomo, gdy płacząc i robiąc awanturę dostanie tę rzecz – to dla rodziców stroma droga w dół. Bo następnym razem będzie krzyczał do skutku – aż dostanie.

Więc – jak sobie poradzić z rozdartym, płaczącym, rzucającym się na ziemię dzieckiem? 

Pierwszy krok – poradź sobie rodzicu ze sobą! Ze swoją złością i frustracją w kierunku tego niegrzecznego dziecka (do którego nawet nie masz ochoty się przyznawać). 

Drugi krok – zejdź do poziomu dziecka, przytul (jeśli się uda) i zaakceptuj jego uczucia (nie mylić z aprobatą!). Ty musisz mieć w sobie zgodę na to, że Twoje dziecko może mieć ochotę na to właśnie pełne cukru, niezdrowe, paskudztwo.

Trzeci krok – zastosuj jedną z poniższych technik przekierowania uwagi (działa skutecznie tylko stosunku do małych dzieci).

usuń źródło pożądania

Czyli w sklepie odchodzimy od feralnej półki, zostawiając za sobą całe zło, w domu zmieniamy pomieszczenie, chowamy poza zasięgiem oczu i rączek tę rzecz, której maluch nie może dostać.

zamień temat złości w fantazję/ bajkę

Powiedzmy, że maluch ma ochotę na jogurt owocowy na kolację. A iść do sklepu Wam się nie chce. Więc…”wyobraź sobie że teraz pod nasz dom podjeżdża wielka ciężarówka, taka czerwona z wielgachną paką. A w środku jest pełno jogurtów w każdym możliwym smaku. I są takie specjalne kraniki, pod które podkładasz kubek i nalewasz sobie, który chcesz… Ale nagle jeden się popsuł i jogurt zaczyna lać się na ziemię… uwaga! zalewa cały chodnik!!!

spróbuj rozbawić dziecko

Mój autorski pomysł, który wykorzystywałam przy każdym dziecku. W brzuchu dziecka jest rycerzyk, którego tylko ja słyszę i tylko ja z nim mogę rozmawiać. Więc kucam przy mojej 2-latce, przykładam ucho do jej brzucha i mówię „ojej … Twój rycerzyk powiedział, że on już nie może wytrzymać tego płaczu. i że zaraz Cię zacznie łaskotać od środka, bo on chce żebyś zaczęła się śmiać! Czujesz jak łaskocze?” I ja samam oczywiście zaczynam ją łaskotać…

wyznacz dziecku niespodziewaną misję

Powiedzmy, że jesteśmy na boisku szkolnym. I że musimy wejść do szkoły po syna, a 2-latka chce się bawić na boisku i absolutnie nie ma chęci kończyć zabawy. Więc… pochylam się, daję jej kluczyk i mówię – Nela, otworzysz szafkę Gutka? Dasz radę?

znajdź dziecku inne źródło zainteresowania

Zobacz – biały kotek właśnie Ci przebiegł za plecami. A tam zobacz jaki piesek! A widziałaś jaką ten pan ma śmieszną czapkę! A tam zobacz na drzewie – wiewiórka! Idziemy ją zobaczyć z bliska?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *